Autor sztuki, którą oglądaliśmy w Teatrze Dramatycznym, zmarły przed paru laty Michel de Ghelderode pisał po francusku, choć nie przestał być, jak przodkowie jego Flamandem. Akcję swej przedziwnej sztuki umieszcza jak niemal wszystkich swych licznych utworów w fantastycznej krainie, którą ku czci(wielkiego flamandzkiego malarza nazwał Breughellandia i tak jak w tamtych utworach osadza ją w epoce surowego i odpychającego nas niekiedy średniowiecza, epoki, w której powstały nasze "Rozmowy Mistrza ze Śmiercią". Polski widz teatralny na ogół mało zna tego tak bardzo innego od wszystkich autora dramatycznego. Może dlatego, że klucz do jego twórczości jest niezmiernie trudny do znalezienia dla reżysera i to zapewne jest powodem, iż utwory jego rzadko goszczą na naszych scenach. Jakże bowiem ukazać harmonijnie przedziwne połączenie tak bardzo różnorodnych motywów i różnorodnego klimatu sztuki. Połączenie ludowej baśniowości z obyczajowością f
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 271