Martwota całkowita. 45 minut minęło i wszyscy się rozeszli.
Jeśli Artur Żmijewski chciał pokazać swoją bezradność wobec sacrum - to wygrał.
George Orwell mówił, że jeżeli zależy nam na wolności, to warto stawać w obronie nawet poglądów ekstremistycznych oraz idei, z którymi się nie zgadzamy: "Za nie warto cierpieć" To efektowna figura retoryczna, ale czy możliwa do realizacji? Przypomniałem sobie o niej w drodze do warszawskiego Teatru Dramatycznego, gdzie Artur Żmijewski wystawił "Mszę". Reżyser jest szefem artystycznym lewicowej "Krytyki Politycznej", a jego głównym środkiem wyrazu jest prowokacja. Manifest Już film "Katastrofa", zrealizowany po 10 kwietnia w czasie żałoby narodowej, skutecznie nakłuwał balon kiczu tzw.religii smoleńskiej. Przyznam, że w tamtym czasie akceptowałem jego sposób myślenia, bo wydawało mi się, że inne spojrzenie na tragiczne wydarzenia - niż to prezentowane w mediach - jest niemożliwe. Odrzucałem jednak całą otoczkę ideologiczną. Teza głoszona przez Żmijewskiego, że Kościół w trakcie żałoby zawłaszczył sobie przestrzeń publiczną, by