"Balladyna" w reż. Radosława Rychcika w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.
Rzeszowska realizacja "Balladyny" Radka Rychcika ma kilka mocnych momentów i kilka mocnych scenicznych obrazów. Jest też rocknroll. choć nie jest doskonała, to skutecznie wymiata z rzeszowskiej sceny narosły latami kurz. "Wolność wiodąca lud na barykady", słynne dzieło Eugene'a Delacroix, które najpierw widzi publiczność, zapowiada rewolucję. Jak dla mnie nie tyle chodzi o rewolucyjne odczytanie "Balladyny", nie dostrzegam też bohaterki-ikony, która zmienia historię, widzę za to obiecującą zapowiedź rewolucji, jaka może dokonać się na rzeszowskiej scenie. Współczesnego odczytania klasyki polskiej literatury, z konsekwentnym budowaniem autorskiej wizji przez reżysera, nie pamiętam u "Siemaszki" od lat. "Zemsty" według Remigiusza Cabana nie liczę, bo tamtemu spektaklowi bliżej było do pastiszu niż do teatru. Rzeszów szybko się rozwija, ma wielkie ambicje i rosnący apetyt na sukces, a najstarszy rzeszowski teatr -jakby stanął w miejscu lata temu