Nowa opera polska to fakt sam przez się ważny i pamiętny, niestety nieczęsty i krótkotrwały - tak pisano prawie sto lat temu witając prapremierę "Bolesława Śmiałego" Ludomira Różyckiego. I choć przez ten czas świat zmienił się bardzo, te słowa pozostają i dziś aktualne. Bowiem obserwując działalność co większych teatrów operowych, pozycję społeczną (i finansową) czołowych śpiewaków czy manifestacyjne wręcz zainteresowanie odbiorców "wydarzeniami" w tej dziedzinie, musimy stwierdzić, że gatunek operowy nic nie stracił a nawet zyskał na popularności. Zapewne twierdzenie to trochę demagogiczne, bo nowe media uczyniły powszechnie dostępnym niemal wszystko co niegdyś było całkowicie elitarne. I właśnie jak ten rodzaj sztuki, bądź co bądź elitarnej, funkcjonuje dziś próbuje przedstawić Paweł {#os#15408}Mykietyn{/#}, tworząc quasi-operę o wielkiej operze, jej sługach i wyznawcach. Chwyt to wcale nie nowy - teatr w teatrze pokazywał
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 105