Nic nie dzieje się bez powodu. Skoro Jerzy Grzegorzewski ustalił, że nasi starsi koledzy Jan Peszek i Mariusz Benoit zagrają Henryka i Władzia, to musiał znaleźć w tym jakiś sens. W naszym teatrze jest zwyczaj, że nie dopytujemy się przesadnie: "dlaczego tak, a nie inaczej?", zostawiamy sobie pole dla własnej interpretacji. Henryk powrócił w przedziwny sposób do swojej przeszłości. Rodzice są młodsi od mego, bo są tacy, jakich zachował w pamięci. Sugeruje to sam Gombrowicz. Henryk mówi: może to mi się śni, może to oni, może nie oni. Próbuję odczytywać partyturę Gombrowicza. On sam narzuca określone rozwiązania, interpretacje, formę. Nie da się tego zagrać dowolnie. Kim jest Ojciec? Gombrowicz operuje stereotypem: to ojciec skrzywiony, wykpiony, surowy, sklerotyczny, zidiociały. Gombrowiczem fascynuję się od studiów. Na drugim roku szkoły filmowej mieliśmy przygotować fragmenty "Dzienników", które były wówczas objęte cenzurą.
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gazeta Wyborcza: Stołeczna" nr 72