EN

18.05.1989 Wersja do druku

"Ifigenia, dziś i przed laty"

Aktorom nie wolno grać tyłem ani profilem do pu­bliczności. Nie wolno ob­racać głowy ku swemu scenicz­nemu rozmówcy, powinni być za­wsze zwróceni twarzą ku publi­czności". Tak pouczał Johann Wolfgang Goethe artystów sceny. Sam zresztą reżyserował, a nawet grał m. in. we własnej sztuce "Ifigenia w Taurydzie", którą obecnie oglądamy w Sali Prób Tea­tru Dramatycznego w Warszawie. Sztuka Goethego całkowicie kon­centruje uwagę widza na głów­nym wątku dramatu jakim jest rozdarcie między miłością siost­rzaną a zobowiązaniami wobec władcy, który udzielił bohater­ce schronienia i uczynił kapłan­ką w świątyni Artemidy. Ifigenia w Goethego nie może więc uciec się do podstępu by uniknąć roz­lewu krwi Nie chce kłamać. Pro­blem Ifigenii ciągle pozostaje ży­wy, jednak cała sceneria, epoka, w której powstała sztuka, także i język ułatwiają współczesnemu widzowi odbiór sztuki, Trudno by oczekiwać empatii. To wszystko nie ułatwi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Powszechne nr 97

Autor:

Hanna Szczawińska

Data:

18.05.1989

Realizacje repertuarowe