Widz, zdany tylko na siebie, błądzi po omacku, próbując odnaleźć w kakofonii dźwięków żywe słowo Wyspiańskiego - o "Requiem" w reż. Jacka Papisa w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie pisze Hubert Michalak z Nowej Siły Krytycznej.
Z różnych powodów można chcieć stworzyć spektakl. Poszukiwanie nowych środków wyrazu, reinterpretacja kanonicznego dzieła, pragnienie wyrażenia swoich odczuć związanych z danym utworem, chęć zysku Zapowiedzi "Requiem" w reżyserii Jacka Papisa zdawały się wskazywać przede wszystkim na pragnienie odnalezienia nowej drogi dotarcia do widza. "Słuchowisko na żywo", jakim mieni się spektakl, stać się miało w zamierzeniu nową formą dotknięcia widowni, uwrażliwienia jej na niezwykły, w pełni nasycony język Wyspiańskiego. Co z tych założeń udało się zrealizować? Niewiele. Spektakl w niebanalnej przestrzeni Łaźni Nowej miał być, jak się wydaje, próbą zmierzenia się z twórczością Wyspiańskiego na płaszczyźnie słowa rozumianego na sposób ściśle teatralny: wypowiadanego w przestrzeni sceny. To, co w twórczości krakowskiego mistrza wysoko cenione, stać się miało - jak wskazywałyby na to przedpremierowe wypowiedzi - materią bazową do po