"Mewa" w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Patryk Czaplicki w Teatrze.
Cóż począć? Jak mus, to mus. Znowu tkwimy na prowincji. Znowu poza głównym obiegiem: w swojskiej zagródce, gdzie diabeł mówi dobranoc, a do miasta daleko. Ale gdzie dokładnie? Już tutaj? U nas, w IV RP? Czy może jeszcze tam? Za płotem, w dawnej Rosji? A może w jakimś bliżej nieokreślonym "pomiędzy"? Na tej prowincji, dość niekonkretnej, a scenograficznie bardzo ubogiej, dba się o porządek. Jest więc oszczędnie, ale nie biednie. W sumie nawet bardzo schludnie. Czarne i przetarte deski Dużej Sceny Teatru Polskiego w Poznaniu schowano pod deskami nowymi - jasnym, gładkim tarasem. Widok na szarobure, ceglaste zaplecze zniknął za białymi ścianami ustawionymi po bokach i wielką płachtą ekranu ustawioną w głębi sceny. Sprzętów tu niewiele, toteż są one znaczące. Jest czarne cielsko fortepianu na kółkach, będzie rozłożysty stół, kilka krzeseł, no i element obowiązkowy - okna. Czyżby więc - pomimo uprzątniętej przestrzeni sugerującej nade