"Kafka wrócił", mówi Krystian Lupa kilka dni przed premierą "Procesu" w warszawskim Nowym Teatrze. I to wcale nie jest dobra wiadomość, bo kiedy Kafka wraca, to zwiastuje koniec świata - pisze Dawid Karpiuk w Newsweeku.
Inaczej niż w książce jest ich dwóch. Pierwszy K. kuli się na wąskim szpitalnym łóżku i przełyka łzy. Drugi K. przycupnął pomiędzy rzędami krzeseł i dygocze. - Pozostaliśmy na samotnej wyspie - szepcze. - Możemy sobie dalej tworzyć sztukę. Możemy dalej bawić się w życie. Kiedy drugi K. milknie, z innego łóżka szpitalnego podnosi się Max Brod, przyjaciel Franza Kafki i jego wydawca. Tej sceny nie było w "Procesie", Lupa ją dopisał. - Wszyscy teraz po kolei umierają - mówi zmęczonym tonem Brod. - Nie chciałbym umrzeć w tym momencie. To jest koszmarne umrzeć z poczuciem, że świat się na tym skończy, że wszystko się dalej będzie cofać. - Te słowa są tak wstrząsające, że aż trudno mi je mówić - tłumaczy aktor Adam Szczyszczaj, który w "Procesie" gra Maxa Broda. - Bo wiem, że to są słowa Krystiana. Lupa skończył właśnie 74 lata, ale wygląda jak zawsze: z burzą białych włosów i chłopięcym, trochę smutnym uśmiechem na wi