"My, dzieci z dworca Zoo" w reż. Giovanny Castellanos w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Agata Tomasiewicz w serwisie Teatr dla Was.
"My, dzieci z dworca ZOO" to reportaż stworzony przez dwójkę "ghost writerów" na kanwie doświadczeń nastoletniej Christiane F., obywatelki Berlina lat 70. Inscenizacji w stołecznej Kamienicy podjął się Giovanny Castellanos. W przypadku takiego przedsięwzięcia znaczenia nabiera kategoria "misyjności". Spektakl powstał w ramach działach profilaktycznych; tutaj ważniejszy jest potencjał prewencyjny niż artyzm. Taka hierarchia celów mogłaby posłużyć do usprawiedliwienia miałkiej strony artystycznej. Mogłaby - bo w tym przypadku nie można na nią narzekać. "My, dzieci" wibrują, tchną świeżością i niewymuszoną ekspresją. Całkowicie wyrzeczono się wystudiowanych środków wyrazu. Scenografia Wojciecha Stefaniaka ogranicza się do oklejonych przezroczystą taśmą listew tworzących parawany oraz metalowych taboretów. To wystarczy; motorem inscenizacji jest energia pięcioosobowego zespołu aktorskiego, od samego początku puszczana w ruch jak fryga.