Zawsze zastanawiało mnie: jak to możliwe, że taki arcymajster teatralny jak Fredro zaaranżował w "Zemście" sytuację, z której wynika, iż oddalona o kilkadziesiąt metrów od części zamku należącej do Rejenta Podstolina nie wie, że przebywa tam jej były kochanek, zaś Cześnik nie ma pojęcia jak wygląda syn jego najbliższego sąsiada. Dopiero inscenizacja Dejmka dowiodła, że ten stan to nie fantazja komediopisarza, lecz coś, co naprawdę mogło się zdarzyć. Nowe odczytanie, czy może raczej wierność literze tekstu sprawiła, że świat "Zemsty" jawi się jako kraina pełnej izolacji od wpływów zewnętrznych, gdzie jałowość egzystencji (rytuał posiłków, wspominków z lat młodości i przekomarzanek z famulusami) uzupełniona zostaje jedynym przejawem aktywności: ciągnącą się od niepamiętnych czasów zwadą o mur graniczny. Ta waśń to całe życie umysłowe zwaśnionych, gdyby im ją odebrać - zwariowaliby z nudów. Dlatego świetnym k
Tytuł oryginalny
Idźcie na Zemstę!
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki nr 30