Tuż przed wyjazdem do Krakowa otrzymałem wydane pośmiertnie w Bibliotece Poetów LSW "Poezje wybrane" Witolda Dąbrowskiego i otwierając książkę na chybił trafił przeczytałem zapomniane zwrotki ze zbiorku "Arrasowanie": Noc rozwiewa koniom grzywy, noc na nowiu, wichru świst... Powiedz, jak uszedłeś żywy z Sulli proskrypcyjnych list? Trąby - Jak uszedłeś żywy? Jakim prawem żyjesz, mów! Konie, grzywy i szczęśliwy traf i szkoda słów Nie uszedł żywy, uszedł nieżywy, to już sześć lat, jak z wysiłkiem łapiąc dech kończyłem przemówienie nad jego trumną, a przez ten czas niespokojny - spokojnie zestalała się uroda jego wierszy, aż w tym tomiku, ułożonym przez przyjaciela (czy nie za jednostronnie przekładającego późnego Dąbrowskiego nad owego chłopca, który z naiwną żarliwością ścigał był po morzach wyobraźni swoją Kolchidę?), zestaliła się - nie w grobowiec, nie w pomnik - w drzewo szumiące, jedno z tych drzew, k
Tytuł oryginalny
"Idź, szukaj Antygon
Źródło:
Materiał nadesłany
Więź nr 6