W liście do W. D. Oboleńskiej, która zamierzała przerobić na scenę "Zbrodnię i karę", Dostojewski pisał:
"Jeśli chodzi o pani zamierzenie (...) to naturalnie zgadzam się, bo zresztą przyjąłem jako zasadę nie przeszkadzać tego rodzaju próbom. Jednakże nie mogę nie zwrócić uwagi pani, że próby takie nigdy prawie się nie udawały".
Nie udawały się też i u nas po wojnie. Brak tu a i szkoda miejsca na przypominanie tych porażek i na wznawianie oraz uzasadnianie zastrzeżeń. Adaptacji bronią oczywiście sami adaptatorzy, i to niemal wyłącznie, sugerując, jakoby proza Dostojewskiego była szczególnie podatna na zabiegi adaptacyjne oraz wysuwając jako argument sceniczność dialogu prozy autora "Braci Karamazow" a zapominając o dominujących w tej prozie (nie tylko w sensie ilościowym) partiach narracyjnych, które przepadają na scenie. Tych kilka uwag dla przypomnienia - z okazji kolejnej adaptacji scenicznej Dostojewskiego - jego powieści "IDIOTA", dokonanej przez STANISŁAWA BREJDYGANTA, który rzecz również wyreżyserował dla TEATRU DRAMATYCZNEGO, kreując też czołową postać księcia Myszkina*). Otóż trzeba od razu powiedzieć, że Stanisław Brejdygant odniósł w tym wypadku potrójny sukces - literacki, reżyserski i aktorski. Nie znaczy to wcale, że pokazał Dostojewskie