"Wyspy Galapagos" w reż. Piotra Lachmanna w Videoteatrze "Poza" w Warszawie. Pisze Katarzyna Tokarska-Stangret w Teatrze.
Do videoteatru "Poza" jest się zapraszanym. Przypomina to domowy teatr, w którym nadal kultywuje się pamięć o zmarłym w 1982 roku Helmucie Kajzarze. Nie będę podawać przykładów z poprzednich pokazów, choć warto byłoby na pewno o nich wspomnieć i przy tej okazji, ponieważ także w "Wyspach Galapagos" ta osobista więź, która łączyła Piotra Lachmanna i Jolantę Lothe z dramaturgiem, jest pielęgnowana. Spektakl zaczyna się w chwili, gdy wchodzimy na salę. Na znajdujących się tam telewizorach oraz na ekranach widzimy nasze niewyraźne postaci zlane z brązoworudym tłem, na którym wyraźnie rysuje się sylwetka lecącego drapieżnego ptaka. Odwrócony plecami siedzi Jerzy, który razem z publicznością wysłucha genezy sztuki (w trakcie wejdzie na scenę również Rafał, usiądzie przy stole i zacznie popijać whisky). Na ekranie pojawia się bowiem Wolf Kahlen, opowiadający historię swojej morskiej wyprawy i rozbicia się statku Santiago. Wspólnie ogl