Sympatyczne i miłe przedstawienie: dla dorosłych to chwila odprężenia przed Świętami, a dla dzieci raczej tylko rozrywka, chyba, że za morał uznamy wiecznie aktualne hasło - "Dobro zwycięża" - o "Diabelskich figlach" w reż. Lucyny Sypniewskiej w Bielskim Teatrze Lalek "Banialuka" im. Jerzego Zitzmana pisze Koralina Zięba z Nowej Siły Krytycznej.
"Diabelskich Figle" w reżyserii Lucyny Sypniewskiej w Bielskim Teatrze Lalek "Banialuka" im. Jerzego Zitzmana to spektakl dla dzieci, ale (jak to w "Banialuce") dorośli również nie powinni się nudzić. Przedstawienie w klimacie zimowo-świątecznym, jak na grudzień przystało, wraz ze wszystkimi potrzebnymi atrybutami, czyli: śniegiem, prezentami, aniołkami i Dziadkiem Mikołajem na czele. Fabuła jest prosta i można ją właściwie nakreślić paroma zdaniami. Diabły chcą zepsuć święta i robią wszystko, by przeszkodzić w przygotowaniach aniołkom. Historię urozmaicają przerysowane postaci i muzyczne antrakty skomponowane przez Krzysztofa Maciejowskiego. Jeżeli ktoś ma ochotę posłuchać kolęd w ciekawych aranżacjach, nie będzie zawiedziony. Dołożono wszelkich starań by przedstawienie było czytelne dla dzieci, choć dorosłym może się wydawać nieco naiwne. Aniołek ma lusterko przyczepione do wewnętrznej strony dłoni i puszcza "zajączki" na ścian