"Ichś Fiszer" w reż. Marka Kality w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Marek Kubiak w serwisie Teatr dla Was.
Wszystko zaczyna się od dziwnie brzmiącego monologu głównego bohatera, który podsumowuje swoje życie, jakby się z nim żegnał, po to by wyruszyć w ostatnią podróż. W następnej odsłonie stajemy się świadkami sceny, w której Ichś Fiszerowi podczas sikania odpada "mały" i spada bezwiednie w odmęty toalety - pierwszy przystanek odysei "małego". Brzmi dziwnie i groteskowo? Tak brzmieć ma, według autora, choć przedziwna podróż "małego" to jedynie pretekst do rozważań nad sensem życia mężczyzny w średnim wieku, dla którego pewne etapy są już skończone; niewiele też nowych rozdziałów się zaczyna, a te, które ma napisać dopiero życie, nie wydają się szczególnie ciekawe. To kryzys wieku średniego, a może nieuchronny moment, przed którym stanie prędzej czy później każdy mężczyzna, dokonując bilansu zysków i strat dotychczasowego życia. Tej podróży w odrealnione światy, w pogoni za "małym", towarzyszą Ichś Fiszerowi różne postac