"Biznes" w reż. Jerzego Fedorowicza w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie ocenia Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej-Kraków.
Przyjemnie się też obserwuje przemianę porządnych, choć znudzonych już małżeństwem żon w nieco nieporadne demony seksu i wampy. Dwóch angielskich biznesmenów, ich żony, dwóch biznesmenów z Europy i dwie panienki z agencji. Luksusowy hotel i kontrakt na duże pieniądze. Z tych składników wyszła całkiem udana zabawa Angielscy biznesmeni z prowincji przyjeżdżają do Londynu, żeby sfinalizować sprzedaż swojej firmy przewozowej Szwedowi i Niemcowi. Kontrahenci z Europy (Anglia, jak wiadomo, w Europie nie leży, i ta wyspiarska odmienność jest w "Biznesie" zabawnie ogrywana) życzą sobie eleganckich panienek do towarzystwa. Panienki zostają zamówione, ale niespodziewanie żony biznesmenów, które miały pojechać grzecznie do domu, nadciągają do hotelu. Dwie prowincjonalne gąski w pretensjach muszą odegrać (całkiem zresztą chętnie) role panienek, bo splot okoliczności powoduje, że te właściwe nie przyszły. Żonom zależy na sprzedaży upadaj�