Brak kontroli nad opolską sceną i celowy drenaż jej finansów połączony z nietrafionymi decyzjami dyrektora, to obraz klęski naszej wspólnej, niestety: społeczeństwa, artystów, ale nade wszystko władz województwa - pisze Mateusz Rossa w Tekturze Opolskiej.
Jak miło, że na najbliższych i jubileuszowych - czterdziestych, a kto wie, czy w ogóle nie ostatnich Opolskich Konfrontacjach Teatralnych, po raz kolejny zobaczymy komedię obyczajową pt. "Ich czworo" Gabrieli Zapolskiej. Zapolska wykpiwała moralną obłudę mieszczaństwa i chociaż jej komedyjka trąci dzisiaj myszką, to jednak mieszczaństwo wciąż ma się dobrze, a i przygód tutaj niemało. Weźmy takie miasto Opole, gdzie od trzech lat trwa z większym bądź mniejszym natężeniem awantura o kulturę. Wiadomo, pracownicy kultury, dobrze wychowani, raczej nie przyjdą spalić kilku opon pod urzędem marszałkowskim pozostającym we władzy Platformy Obywatelskiej, ale kto wie, do czego zdolny jest desperat. Może jednak warto brać przykład z górników? I chociaż górnicy nie mają za wiele racji w swoim podejściu do sprawy - naród grzecznie płaci za ich wszystkie przywileje, a politycy partii zowiącej się "obywatelską", z reform wycofali się rakiem. Zapolska