Koncertowa wersja "Peer Gynta" pod piramidami w Gizie zakończy w październiku światowe obchody Roku Ibsenowskiego. Norwegom upłynął on na obcinaniu starszemu panu brody. U nas dopiero ostrzą brzytwy - pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Norwegom przełknięcie twórczości mistrza zajęło trochę czasu. Ich najwybitniejszy twórca należał do gatunku ptaków, co własne gniazdo kalają, i z bezwzględnością piętnował wady rodaków. Lekcja została odrobiona, czego dowodem wskaźnik udziału kobiet w parlamencie - jeden z najwyższych na świecie - a także w strukturach lokalnych i na eksponowanych stanowiskach w sektorze publicznym i prywatnym oraz rozmach, z jakim Norwegowie zabrali się do świętowania setnej rocznicy śmierci drugiego po Szekspirze najczęściej wystawianego na świecie dramatopisarza. Zwalisty mężczyzna z brodą i okalającymi twarz, przyciętymi pod kątem prostym, bokobrodami, do tego ciasno zapięty surdut, w ręku parasol, a na nosie binokle, zza których przewierca rodaków surowym spojrzeniem - w Oslo nie ma skrawka ziemi bez portretu czy karykatury Henryka Ibsena. Najgęściej wiszą one w nowo otwartym Domu Ibsena. Odrestaurowano zajmowany przez pisarza, jego żonę Suzannah i sy