EN

12.01.2012 Wersja do druku

I zamarł śmiech...

Dużą popularnością cieszą się obecnie satyrycy rozbawiający publiczność "na stojaka" czyli stand up komedianci. Warto zatem przypomnieć, iż w tej trudnej branży mieliśmy kiedyś
osobowości i talenty na miarę gwiazd z obcego nieba - pisze Ryszard Marek Groński w Polityce.

Gwarantem nadkompletu na widowni, wszystko jedno, w jakim mieście czy miasteczku, był Leon Wyrwicz. Urodzony w 1883 r. w kolejarskiej rodzinie Haraschinów, mieszkańców Galicji. Wyrwicz to pseudonim, aluzja do siły fizycznej Leonka, mistrza zapasów i cyrkowych popisów, zanim zdecydował się na karierę artystyczną - monologowanie, komentarze do rzeczywistości. Nie korzystał z tekstów innych autorów. Sam pisał swoje opowieści. Pisał, przesada - układał je zdanie po zdaniu podczas przechadzek po Plantach. Zostawiał wolne miejsca na improwizację, dodanie aktualnego żartu bądź zasłyszanego zwrotu. Dopiero w Polsce Ludowej cenzura wymusiła na nim zapis monologów w obawie, że coś palnie i będą kłopoty. To był warunek zgody na występy. Kompletnie dla niego niezrozumiały, gdyż starał się, by każdy jego występ był inny, zależny od publiczności. A zdarzało mu się występować w remizach strażackich, tancbudach, kinoteatrach, a nawet w seminariach duc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

I zamarł śmiech...

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 2/11.01.

Autor:

Ryszard Marek Groński

Data:

12.01.2012