"Życie szkodzi zdrowiu" w reż. Wojciecha Dąbrowskiego we Wrocławskim Teatrze Komedia. Pisze Małgorzata Matuszewska w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
Fani telewizyjnych seriali, dziejących się w szpitalach, powinni koniecznie wybrać się do Wrocławskiego Teatru Komedia. Choćby po to, żeby porównać "Życie szkodzi zdrowiu" ze "Szpitalem na perypetiach". Ale spektakl przeznaczony jest nie tylko dla wielbicieli telewizji - nie skupia się na kłopotach finansowych służby zdrowia, ale zajmuje tym, co dotyczy wszystkich, niezależnie od profesji - zdrowiem. Bohaterowie noszą angielskie imiona, ale przeżywają problemy podobne do naszych. Szpital, do którego trafia troje pacjentów, niezupełnie przypomina polskie fabryki zdrowia. Na szafce stoją kwiatki, pościel jest kolorowa, a pielęgniarki - jak grająca jedną z nich Dorota Wierzbicka-Matarrelli - chętne do pomocy chorym. Śmieszy hipochondryk (Marek Feliksiak), który dostał się do szpitala, bo zemdlał przed wejściem. W szpitalnej rutynie i wizytach zmęczonego lekarza (Edward Kalisz) dostrzega szansę na "normalne" życie. Normalne, bo blisko ludzi.