"Martwe dusze" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej online.
To miało być wydarzenie artystyczne z najwyższej półki. Los sprawił, że w ciągu kilku miesięcy widzowie Trójmiasta mogli dwukrotnie zetknąć się z twórczością jednego z najwybitniejszych przedstawicieli teatru plastycznego w dziejach polskiej sceny. Nieprzypadkowo, po dramatycznym zamknięciu okresu poznańskiego, jedna z pierwszych propozycji współpracy nadeszła od Marka Weissa, przyjaciela i współpracownika "od zawsze". Miała być "Czarna maska", ostatecznie powstała opera "Ubu Rex" według Krzysztofa Pendereckiego. Po sukcesie na deskach Opery Bałtyckiej wzrósł apetyt miejscowych konsumentów wyszukanych potraw teatralnych i na "Martwe dusze" czekano ze szczególnym i tak rzadkim napięciem charakteryzującym Spotkanie. Także według przedpremierowych zapowiedzi miał to być spektakl wyjątkowy. Nie ze względu na inscenizację, bo Janusz Wiśniewski robi od kilkudziesięciu lat ten sam teatr, czyli panopticum a la Madame Tussaud, ale ze względu na prze