EN

6.05.1981 Wersja do druku

...I nie było nikogo kto by go nie zabił...

W JAKIMŚ wzniosłym momencie tej sztuki bohater mówi nagle - znów mam takie wrażenie jakbym się najadł, trujących muchomorów. Ca­ły "Iwanow" Czechowa jest dla widza takim trującym muchomorem, a w miarę jedzenia rośnie morderczy apetyt. Chcę powiedzieć, że czwartkowa premiera w Teatrze im. J. Osterwy jest rewelacją. "Iwanow" na papierze jest sztuką meczącą. Boha­ter, który nie walczy, nie dyskutuje, nie broni swo­ich racji, który ich nawet właściwie nie ma. Rozlicze­nia, paroksyzmy rozpaczy nie przynoszą ulgi ani o-czyszczenia. Żadne spiętrze­nie dramatyzmu nie jest przesileniem i na próżno wyglądać spokoju. "Iwanow" to sztuka o beznadziei. (Beznadziejności - powie purysta językowy, ale nie pieściłby tej koń­cówki nasz tzw. kawiarniany inteligent). Nie ma żadnego wyjścia, nie ma przyszłości. Nie ma nawet mo­rału ani żadnej obiektyw­nej prawdy, która wybroni­łaby się w tej sztuce. I je­dyny sens, a zarazem suk­ces jej wystawie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

...I nie było nikogo kto by go nie zabił...

Źródło:

Materiał nadesłany

Sztandar Ludu Nr 90

Autor:

MAG

Data:

06.05.1981

Realizacje repertuarowe