"Polowanie na łosia" w reż. Igora Gorzkowskiego w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Parę lat temu ukończyli studia. Ona psycholog, on weterynarz. Mają po mniej więcej trzydzieści lat i zamierzają się pobrać. Podczas kolacji Eliza przedstawi swoim rodzicom Konrada jako swego przyszłego męża. Pukanie do drzwi i... niespodziewany gość. To nie rodzice, lecz dawna sympatia Elizy, jej niegdysiejszy terapeuta Jarosław Past. Tak zaczyna się spektakl w Teatrze Narodowym "Polowanie na łosia". Początek wskazuje na typowe dla farsy qui pro quo, które w rezultacie ma doprowadzić do wyjaśnienia i rozwiązania rozmaitych zabawnych komplikacji. Ale w tym przedstawieniu tak nie jest. Autor sztuki, pewnie powodowany nadmierną ambicją pozostania co najmniej drugim Dostojewskim, tak "zapętlił" rzecz, że nikt nie wie, o co chodzi, i nuda sprawia, że chcemy już do domu. Można powiedzieć, że istnieje moda na Walczaka. Cokolwiek napisze, teatry w ciemno przyjmują to do repertuaru. Jak widać, Teatr Narodowy właśnie dokonał wyboru w ciemno. Nie powiem, "Pi