Martwi mnie okropnie nieodwołalny werdykt życia, iż z czasem moje receptory smaku stracą swoją wrażliwość na niuanse. To smutne, że wszystko co będę z mniejszym łub większym apetytem pochłaniał smakowało mi będzie jednakowo. Na razie jeszcze chyba nie jest tak źle, choć lekarze twierdzą, że nie powinienem już jadać zbyt ostrych potraw. Na razie tych przestróg nie biorę poważnie i zdecydowanie gustuję w kuchni pikantnej. Od dziesięciu lat konsumuję produkty serwowane przez Teatr Dramatyczny w Legnicy. Od razu dodam, że w fachowych przewodnikach kuchnia ta nie ma najlepszej marki. Jeśli ktoś potrafi anegdoty traktować z przymrużeniem oka, to przytoczę taką jedną, z góry uprzedzam iż niezbyt przyzwoitą. Otóż któregoś dnia w Starym Teatrze wybuchła panika, bo okazało się, że przyjechała delegacja z Legnicy i urządza łapankę na dyrektora powstającej tam sceny. Aktorzy pokryli się w garderobach i umywali ręce, spychali delegatów dalej,
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza, nr 49