Tak to już dzisiaj jest, że największym grzechem w teatrze jest wierność autorowi. Reżyser z ambicjami, jeżeli nie przerabia tekstu sztuki, stara się przynajmniej przenicować go dokładnie aby wszystko było inaczej w przedstawieniu, niż byśmy się mogli spodziewać po lekturze utworu. Przypomina mi to z dawnych szkolnych czasów zadania z polskiego: "opisz własnymi słowami burzę w "Panu Tadeuszu"... Reżyserzy "własnymi słowami" opisują Szekspira, Fredrę, Czechowa. Ostatnio modny Czechow-humorysta. No bo skoro sam powiedział, że nie ma czego płakać na jego dramatach, dalejże grajmy je jak farsy. A jeżeli się nie dadzą, to przynajmniej zróbmy z jego bohaterów błaznów i pajace. Właśnie Teatr Ziemi Gdańskiej wystawił "Trzy siostry" w modnym komediowym sosie. Pomyślano to przedstawienie, jak sądzę, jak parodię mieszczańskiego teatru. A więc najpierw dekoracja - stanowi ją wypełniająca całe tło sceny wzorzysta tapeta, na tym tle stereotypowe meb
Tytuł oryginalny
I czegóż tu się śmiać?
Źródło:
Materiał nadesłany
Litery nr 3