Uważnie śledziłem doniesienia z Paryża na temat "Tramwaju" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego granym w Odeonie od 5 lutego. Niektórzy francuscy krytycy pisali o tramwaju jadącym donikąd albo wręcz wykolejonym. Sugerowano, że jedną z przyczyn słabości spektaklu jest zdekonstruowanie dramatu Tennessee Williamsa i dopełnienie jego zredukowanego tekstu cytatami z wielu dzieł innych autorów oraz songami. Dlatego zmartwiło mnie oświadczenie Warlikowskiego, że "Anioły w Ameryce" Kushnera były ostatnim dramatem przez niego wyreżyserowanym, bo odtąd będzie wystawiał wyłącznie własne scenariusze. Podejrzewam, że owa deklaracja powstała pod wpływem dramaturga Nowego Teatru, Piotra Gruszczyńskiego, chętnie podążającego za modnymi i skrajnymi trendami. Wolałbym, aby Warlikowski tworzył spektakle w ramach reguł spisanych przez Arystotelesa niż realizował projekt Hansa-Thiesa Lehmanna. Grająca w "(A)polonii" Magdalena Cielecka sugerowała, że Warlikow
Tytuł oryginalny
Hybrydy
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 4