Tragikomiczna historia "Iwony, księżniczki Burgunda" dawała wielu reżyserom spore pole do popisu. Witold Gombrowicz wielce się ubawił, gdy próbowano odczytać jego utwór jako satyrę polityczną na reżim komunistyczny w Polsce czy kpinę z monarchii. Tymczasem sam autor "Ferdydurke" podkreślał: "Naprzód Iwona bardziej jest rodem z biologii, niż z socjologii, po wtóre jest rodem z owego bezdroża mojego, gdzie mnie dopadała nieograniczona dowolność kształtu, ludzkiego kształtu, jego rozwiązłość, jego wyuzdanie". Kiedy ogląda się "Iwonę" wystawioną w warszawskim Teatrze Studio, nasuwa się nieodparty wniosek, że reżyserka przedstawienia zbyt dosłownie zrozumiała pojęcie "nieograniczona dowolność kształtu" i nie była w stanie zapanować nad całością. Puszczenie wszystkiego na żywioł spowodowało, że nie ma w przedstawieniu żadnej właściwie różnicy między światem Iwony a rzeczywistością dworską pełną ceremonii i fanfaronady. Spektakl s
Tytuł oryginalny
Huzia na Cimcirymci!
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 132