Kurtyna idzie w górę i odsłania nie tyle salon, co wnętrze obszernego hallu o prawie surowych murach. Sprzęty w środku też raczej z ujeżdżalni, a nie z salonu: kozły, konie itp. Nie wiadomo tylko czy to sprzęt do ćwiczeń dla mieszkańców tego wnętrza, czy też do podkreślenia jedynie ich profesji. W niesamowitym bałaganie odpoczywa po trudach kawalerskiej libacji kilku huzarów w rozchełstanych koszulach. Są jeszcze w najlepszych humorach i z zapałem śpiewają o Małgorzatce, która tańczyła z huzarami. Tak zaczynają się szczecińskie "Damy i Huzary" w Teatrze Polskim, w inscenizacji i reżyserii Józefa Grudy. Ta znakomita komedia Fredry liczy sobie już prawie 150 lat i chociaż momentami może wydawać się dobrze podstarzała, zachowała przecież wyjątkową żywotność. Nic dziwnego, że w powojennym teatrze polskim należy do najczęściej grywanych pozycji tego autora. Około 60 inscenizacji mówi chyba za siebie, Józef Gruda postar
Tytuł oryginalny
Huzarzy w potrzasku
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Szczeciński nr 11