Jest to komedia zabawna, napisana przez autora, który zna swoje rzemiosło. Oparta na jednym dobrym pomyśle (przyjazd węgierskiego oficera, który spędził 9 miesięcy na froncie, do zacisznej wsi węgierskiej, gdzie spędzić ma urlop u rodziców jednego ze swych żołnierzy), stwarza wiele niecodziennych sytuacji, wynikających z konfrontacji urazów oficera o starganych przeżyciami frontowymi nerwach ze spokojem poczciwych mieszkańców węgierskiej wsi. Jest w tej sztuce coś z atmosfery "Dzielnego wojaka Szwejka" (którego przypomina pod pewnymi względami strażak Tot ze swymi błękitnymi i poczciwymi oczyma i chłopskim, zdrowym rozumem), ale jest to Szwejk przyprawiony węgierskim sosem. Pierwsza część sztuki jest właściwie rozbudowanym skeczem, później jednak autor potrąca sprawy poważne, ma większe ambicje, pragnie przejść od farsy lub lekkiej komedii rozrywkowej do "wysokiej komedii", satyry, a nawet tragikomedii, o czym świadczy wyraźnie zakończenie szt
Źródło:
Materiał nadesłany
"Trybuna Ludu" nr 19