- Bronię teatru przed ulicą, pospolitością, szarością, zmechanizowaniem, bezmyślnym galopem, trendami czy modą - rozmowa ze Zbyszkiem Rolą, aktorem paryskiego Teatru Elizabeth Czerczuk.
Leszek Turkiewicz: Jak się odnajdujesz między teatrem a życiem, tu w Paryżu, na scenie Teatru Elizabeth Czerczuk, u której grasz od 20 lat we wszystkich jej sztukach? Nie żałujesz kariery w Polsce, w Krakowie, gdzie pracowałeś z Jerzym Stuhrem i Markiem Koterskim? Zbigniew Rola: Nie, nie żałuję. Te doświadczenia z młodości skrzętnie chowam jako pamiąteczki. Dziś jako dojrzały aktor doskonale odnajduję się w paryskim T.E.C - Teatrze Elizabeth Czerczuk, który mnie fascynuje, przenika, gdzie od lat, jak mówisz, mam to szczęście i możliwość dotknięcia tego, czego nie da ci życie, szkoła, ulica, society - ta w cudzysłowie kolorowa, wysublimowana, sztucznie wydmuchana, powiem za Witkacym: "zbydlęcona do głębi świadomie pseudodemokracja", o której - o dziwo - coraz częściej czytam w wypowiedziach kolegów w polskich mediach. Życie, teatr - te dwa światy dla mnie się przenikają, może splatają czy dopełniają. Piosenka Stachury "Życie to jest teat