Bezsprzecznie na nazwę wydarzenia zasługuje "Horsztyński" Juliusza Słowackiego w teatralnej adaptacji i reżyserii Jana Kreczmara. Nasz wielki repertuar tylko wtedy powinno się przedstawiać telewidzom, jeśli ma się przekonanie co do wartości teatralnej realizacji, bo przecież na uprzednią znajomość tekstu wśród masowego widza nie ma co liczyć, spektakle stają się jedyną prezentacją, mogą przekonywać lub zniechęcać. Tym razem Słowacki mógł dotrzeć do powszechniejszej świadomości jako wielki autor dramatów i tragedii. Da się przynajmniej żywić taką nadzieję. "Horsztyński" stał się przedstawieniem bez zbytniego patosu, bez koturnów. Obcowaliśmy z ludźmi, oglądaliśmy sceny, które zawierały ładunek realizmu życiowego. Andrzej Antkowiak w roli Szczęsnego był prawdziwy, choć nie było wątpliwości, iż pochodzi z wielkiej tragedii romantycznej. Jego ojciec, hetman Kossakowski, to pyszny wielmoża, dzięki Janowi Świderskiemu zrozumiały
Tytuł oryginalny
"Horsztyński"
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy nr 15