"Lśnię" w reż. Tomasza Bazana w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Grafomański pisarz i artystka konceptualna w filmowym studiu horrorów klasy B? "Lśnię" Marcina Cecki w reżyserii Tomasza Bazana to spektakl nieznośny, męczący, momentami pretensjonalny, ale jednak odważny i intrygujący. Jerzy Król stracił wenę. Zamiast pisać bestsellery - pije. Agentka literacka proponuje mu posadę dozorcy w oddalonym od miasta dawnym studiu filmowym. W "Oglądzie" założonym przez pierwszego rektora łódzkiej Szkoły Filmowej Jerzego Toepliza powstawały niegdyś horrory klasy B. Król i jego żona zmierzą się tu z własnymi demonami. To nie jest adaptacja "Lśnienia". Cecko zapożyczył od Stephena Kinga główny wątek, ale przefiltrował go przez własne lęki i frustracje. Głównym tematem "Lśnię" jest kondycja artysty. W gnębionym przez krytykę za "bogate grafomańskie słownictwo" Królu można się dopatrywać rysów autora (nad spektaklem krąży zresztą widmo ceckizmu, np. gdy do Króla "schizofrenia przychodzi jak primula"). Ż