"Wiedźmy" w reż. Agnieszki Glińskiej w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Kalina Mróz w Metrze.
Kto chociaż raz nie chował się pod kołdrą z latarką, zęby wyszeptać rówieśnikom straszliwe historie o duchach, ten chyba nigdy nie był dzieckiem. "Wiedźmy" w reżyserii Agnieszki Glińskiej to sceniczna, trochę straszna rozrywka dla najmłodszych. Taki baśniowy horror dla dzieci W warszawskim Teatrze Lalka na scenę wychodzą ostro umalowane i krzykliwie ubrane wiedźmy. Śpiewają, krzyczą, piszczą, a w kulminacyjnym momencie któraś zrzuca perukę, żeby obnażyć odrażającą łysinę. Na widowni rozlegają się pojedyncze piski, zaraz potem radosny chichot. Maluchy wtulają się w rękawy rodziców i pytają, czy wijący się w kocich pazurkach rozentuzjazmowanej czarownicy wąż jest prawdziwy. - W teatrze dzieci doświadczają takiego bezpiecznego strachu. Ja w dzieciństwie lubiłem się bać - mówi odtwórca głównej roli w przedstawieniu Mariusz Laskowski. Język teatru rzeczywiście znacząco odbiega od filmowego, wszystko jest przerysowane, wyolbrzymione