Dwa wieczory Mickiewiczowskich "Dziadów" w teatrze telewizji to wydarzenie, które zmusza, by na krótko bodaj otworzyć "teatr zamknięty". Arcydzieło poezji narodowej trafia oto pod strzechy, po raz pierwszy zostaje udostępnione rzeczywiście masowej widowni. Wolno, przypuszczać, że wszystkich przedstawień "Dziadów", od ich wprowadzenia na scenę krakowską w początkach naszego wieku, nie oglądało tylu widzów, ilu ich mógł mieć telewizyjny spektakl Konrada {#os#6236}Swinarskiego{/#} i Laco {#os#1545}Adamika{/#}. Jeśli sobie ten fakt uświadomimy zupełnie jasno, stanie się on przerażający. Wielka narodowa literatura romantyczna została podana społeczeństwu w stężeniu dotąd niespotykanym i w dawce, która mogłaby wywołać szok. Zdaje się, że nie wywołała. Arcydzieło poezji narodowej pozostało arcydziełem, ale na telewizyjnej tafli jakby cokolwiek żenującym. Nie darmo, nie dla pustego efektu rozwlókł Swinarski przedstawienie po całym
Tytuł oryginalny
Horror?
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie Nr 46