EN

10.04.2010 Wersja do druku

Homoseksualizm w sztuce

- Trójmiasto ma problem z instytucjami kulturalnymi. Wiele z nich ma tradycyjny wymiar, są konserwatywne. Te tendencje są zaaprobowane w wielu miejscach, w tym w Teatrze Wybrzeże. Myślę, że są to często instytucje słabe - mówi Ewa Graczyk, dyrektor Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego.

Piotr Sobierski: W trójmiejskich spektaklach ostatnich lat, jeżeli już homoseksualizm w ogóle się pojawia, to jest to mężczyzna, gej. Postać, która posiada bagaż negatywnych cech. Mam wrażenie, że zapomina się o kobiecie. Ewa Graczyk: Kilka lat temu były "Monologi waginy". To był dobry, kobiecy spektakl, traktujący na równi homoseksualistki i heteroseksualistki. Mówienie o lesbijkach jest w ogóle piekielnie trudne. To problem kobiecej seksualności, która zaczyna się wydobywać na powierzchnię dopiero teraz. Przez cały XIX wiek, i pierwszą połowę XX w wielu miejscach sztuki i literatury myślano, że homoseksualności kobiecej nie ma. Kobieta odpowiada na pożądanie mężczyzny i jest obiektem seksualnym, ale własnej seksualności nie ma. Z czego to wynika? - Dzisiaj gdy mówi się o homoseksualności, to zawsze jest ona sprzężona z naszym porządkiem kulturowym, który jest porządkiem patriarchalnym. Nie ma w gruncie rzeczy analogii pomi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Homoseksualizm w sztuce. I co z tego wynika?

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Trójmiasto nr 83 online

Autor:

Piotr Sobierski

Data:

10.04.2010