- Politycy zbyt instrumentalnie traktują twórców, utrudniając pracę tym instytucjom kultury, które chcą eksperymentować. Po prostu utrudniają artystom rozwój twórczy. Widać to zarówno w teatrze, jak i w filmie czy sztukach wizualnych. Jeśli zaś chodzi o media, to mam na myśli obniżenie poziomu ich oferty kulturalnej, co w efekcie prowadzi do tandety, takiej jak niekończącej się opery mydlane - mówi Agnieszka Holland, uczestniczka Kongresu Kultury Polskiej.
Joanna Weryńska: A jak Pani ocenia obecny stan kultury w ogóle? Agnieszka Holland: Podobnie. Uważam, że zmiany w niej są konieczne. Przede wszystkim musimy zastanowić się do jakiego stopnia odpowiedzialne za tworzenie kultury jest państwo. Mówię tu zwłaszcza o fatalnym stosunku polityków do artystów. Mam też pretensje do mediów, o to, że źle przekazują informacje kulturalne To znaczy? - Jeśli chodzi o polityków, odnoszę wrażenie, że nie rozumieją oni funkcji kultury i w gruncie rzeczy mało ich ona obchodzi. Ich zdaniem, przeciętni obywatele i tak nie umieszczają kultury na liście swoich niezbędnych potrzeb, więc nie musi ona znajdować się nawet wśród obietnic wyborczych. Dowodem na to jest choćby fakt, że nie ma o niej mowy nawet w rządowym planie rozwoju do roku 2030! Poza tym politycy zbyt instrumentalnie traktują twórców, utrudniając pracę tym instytucjom kultury, które chcą eksperymentować. Po prostu utrudniają artystom rozw