EN

24.11.2005 Wersja do druku

Hłasko po niemiecku, czyli jak się kochać, gdy nie ma gdzie

"Ósmy dzień tygodnia" w reż. Armina Petrasa w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.

Akcja "Ósmego dnia tygodnia" Marka Hłaski toczyła się na warszawskiej Pradze. W dzielnicy, która 10 lat po wojnie wciąż była bardziej miastem niż tamto morze ruin i sztandarowe dzielnice socrealizmu na lewym brzegu Wisły. Była miastem ze swoim tętnem, napędem, mrokiem i spleenem, z mrowiskowym zagęszczeniem i życiem na widelcu. Gdy Aleksander Ford, filmując to opowiadanie, przeniósł akcję na elegancko odbudowaną Starówkę, Hłasko wycofał nazwisko z ekranowych napisów. A film i tak nie wszedł na ekrany. Wieść głosi, że do rozpowszechniania nie dopuścił sam Władysław Gomułka, partyjny samodzierżca, twierdząc, iż to, że para młodych nie ma się gdzie pier..., nie jest tematem dla socjalistycznego kina. Poniekąd można go zrozumieć. Ale przecież nie w anegdocie, lecz w nastroju, w rodzaju frustracji, jakiej podlegają bohaterowie, w ponurości losów mieszkańców socjalistycznego raju, klientów bezpieki i mordowni, gdzie topiło się beznadziej�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Hłasko po niemiecku, czyli jak się kochać, gdy nie ma gdzie

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 48

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

24.11.2005

Realizacje repertuarowe