Polska prezydencja sprzyjała kulturze, ale co w 2012 roku pozostanie z tego fajerwerku pomysłów? - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
W ciągu sześciu miesięcy artyści i menedżerowie hojnie korzystali z finansowych dobrodziejstw polskiej prezydencji. Narodowy Instytut Audiowizualny, który odpowiadał za towarzyszący jej program kulturalny w kraju, otoczył opieką ponad 1000 projektów. Zdecydowana większość nie została jednak przygotowana z myślą o naszym przewodnictwie w Unii. Jeśli na liście instytutu znalazło się prawie 60 festiwali, a także ogromna liczba wystaw, koncertów oraz premier teatralnych, to zdecydowana większość tych imprez odbyłaby się i bez specjalnej okazji. Poznańska Malta, Festiwal Muzyki Polskiej w Krakowie, Warszawski Festiwal Filmowy czy Festiwal Szekspirowski w Gdańsku od lat są obecne w kalendarzu wydarzeń. Dla wielu z nich mariaż z prezydencją okazał się korzystny, bo uchronił od groźby finansowych cięć w trudnym 2011 roku. Polska zaś mogła pokazać się licznym zagranicznym gościom jako kraj kwitnący kulturalnie. Stworzyliśmy sobie wizerunek