Niemal 80-letni Georg Tabori jest wciąż niezwykłą postacią światowego Teatru. Angielsko- i niemieckojęzyczny internacjonał, reżyser, dramaturg, teoretyk i praktyk jednego z nurtów teatralnej awangardy. Szlachetny moralista, który nigdy nie prawi morałów. Raczej zachęca, by każdy z widzów sam w sobie poszukał zalążków zła albo głupoty, które później, w zmasowanej formie wydają się nam niezasłużonym i obiektywnie istniejącym: raz dopustem bożym, a innym razem - szatańskim. W świetnie zredagowanym programie, autorka równie świetnego przekładu "Mein Kampf", Danuta Żmij-Zielińska, przytacza słowa Taboriego: Przezwyciężyć jakiegoś Hitlera można tylko wtedy, kiedy jego rysy rozpozna się w sobie. Nie Austriacy padli pierwsi, jak twierdzą, ofiarą Hitlera. Wcześniej byli Niemcy, najwcześniej on sam. Trzeba to zrozumieć, w przeciwnym razie zaczyna się celebrować siebie w roli ofiary. Święte słowa. Tabori nigdy nie zajmuje się programowo pro
Tytuł oryginalny
Hitler we wsi Głucha Dolna
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 303