"Nadludzie" w reż. Stanisława Brejdyganta w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Dariusz Pawłowski w Dzienniku Łódzkim.
Podczas oglądania najnowszej premiery łódzkiego Teatru Nowego - "Nadludzi" Stanisława Brejdyganta - dręczyła mnie refleksja czy to, o czym opowiada ta sztuka, jeszcze mnie obchodzi. Świat pędzi do przodu, mamy dzisiejsze dramaty, katastrofy, tyranów, mocarstwa, lęki, czy jeszcze nam bliższe problemy z ułożeniem sobie stosunków z Rosją i Niemcami. I czy dziś może jeszcze poruszyć spektakl o największych zbrodniarzach XX wieku, niewnoszący do mojej wiedzy o nich i ich psychicznych uwikłaniach i charakterach nic nowego? Moim zdaniem, byłoby to możliwe w kilku przypadkach. Po pierwsze, gdyby w przedstawieniu znalazło się przełożenie tego, czym i jacy byli Adolf Hitler oraz Józef Stalin na współczesność i naszą dzisiejszą świadomość. Drugi powód to zamieszczenie w sztuce czegoś nowego, naprawdę odkrywczego, bardzo indywidualnego i świeżego spojrzenia na te typy, ich rolę, jednowładztwo. Niezwykłe mogłoby też być - i na to największe szansę