"Antoniusz i Kleopatra" Williama Shakespeare'a w reż. Wojciecha Farugi w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Agata Tomasiewicz w portalu Teatr dla Was.
Kurtyna. Zgrzebny materiał wybawia kochanków od apodyktycznego osądu intruzów. Na tkaninie rysują się kontury męskiego i kobiecego profilu - oraz łuku bojowego. Płachta odsłania wyłącznie nogi Marka Antoniusza i Kleopatry, stojących hardo na martwej ziemi. Zanim widzowie zajmą swoje miejsca, rozlegną się szepty: "cicho, cicho - słyszysz...?". Świat wypełnią miarowe oddechy; para przebija się miękko na drugą stronę snu. Publiczność zostaje mimowolnie wprzęgnięta w voyeurystyczny rytuał - i to na przekór wymowie dzieła Szekspira, w którym miriady lat świetlnych dzielą rzeczywistość od perspektywy intymnej proponowanej przez Wojciecha Farugę. Historia antycznego świata, wykuwana wszakże w ogniu nieustannych przewrotów, kurczy się do hic et nunc, tu i teraz. To fantazja rodząca się z podglądania ikonicznej pary, której losy odcisnęły się w glinie Historii. Tymczasem kurtyna idzie w górę. Oczom zebranych ukazują się Antoniusz i Kleopatr