Poniedziałkowe spotkanie z Holly Golightly, bohaterką uroczej książki Trumana Capote'a "Śniadanie u Tiffany'ego" wypadło na szklanym ekranie, szczerze mówiąc, nie najszczęśliwiej. Autorom spektaklu oraz Kalinie Jędrusik - wykonawczyni tytułowej roli, nie udało się to, co wydaje się najważniejsze w całej sprawie: przekonać nas telewidzów. mających przecież i prawo nie znać powieści, co do niezwyczajnego zupełnie czaru tej dziewczyny, powodującego zainteresowanie nią tylu aż mężczyzn, różnych profesji, warstw i stanów. Zapewne to sprawa innego typu aktorstwa niż to które prezentuje obecnie Kalina Jędrusik, ale chyba także i samej koncepcji spektaklu. Zbyt wielka nadzieję pokładali po prostu, jak sadzę, twórcy przedstawienia w tym, że natarczywie pojawiająca się co chwila plansza z fotografiami Manhattanu, potrafi dość skutecznie powiązać w naszych oczach, powikłane losy bohaterki z duszną atmosferą wielkiego, niebezpiecznego miasta. W gr
Tytuł oryginalny
Historia panny Golightly
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 27