"Podróże Guliwera" wg Jonathana Swifta w reż. Pawła Miśkiewicza w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
XVIII-wieczna powieść Jonathana Swifta kojarzy się dziś przede wszystkim z parodią popularnej wówczas literatury podróżniczej. Tymczasem w "Podróżach Guliwera" kryje się głęboka filozoficzna refleksja o ponurej kondycji gatunku ludzkiego. I tę właśnie błyskotliwą, acz krytyczną refleksję wydobywają twórcy krakowskiego spektaklu. Duża w tym zasługa scenariusza Joanny Bednarczyk. W kącie proscenium na rozrzuconej stercie starych mebli siedzą malarsko upozowane aktorki w strojach z epoki. Ubrany po męsku kobiecy chór Guliwerów słowami współczesnych teoretyków snuje w prologu filozoficzne rozważania o historii homo sapiens. W drugiej części śledzimy znane z książki przygody żeglarza. Dowcipna, abstrakcyjna scenografia Barbary Hanickiej, składająca się z kilku pomysłowo ogrywanych rekwizytów - gigantycznej dłoni, kompanii małych ludzików - przenosi widza w świat powieści. Aktorki, rzucając wyzwanie męskiej, kolonialnej perspektywie epoki,