Gdy jesienią osiemdziesiątego dziewiątego roku londyńska prasa skrupulatnie odnotowywała, jak zwykle zresztą, premiery nowych sztuk, okazało się, że utwory, które wyróżnia warsztat ich autorów i egzystencjalna problematyka, posiadają jeszcze jedną cechą wspólną: wszystkie - bezpośrednio lub pośrednio - mówią o Żydach. Co prawda, wśród nowości przeważały błahe jednoaktówki - to jednak nie zastanawiało, bo tendencja taka utrzymywała się już od lat. Wspomniane utwory musiały więc zwrócić na siebie uwagę. Ale to i wszystko. A przecież gdyby tematyka żydowska zdominowała polską dramaturgię, krytyka europejska doszukiwałaby się w tym fakcie podświadomych - lub świadomych - rozliczeń z historią, rozładowywania kompleksów - lub czegoś w tym rodzaju. A ponieważ przytrafiło się to dramaturgii brytyjskiej, uznano, że Żyd jest dobry na wszystko. Inaczej mówiąc, że poprzez los Żydów - ze względu na zagęszczenie niesz
Tytuł oryginalny
Historia jako supermarket
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Opolska nr 115