Akcję sztuki "Czwarta siostra" Janusz {#os#14173}Głowacki{/#} osadził w Moskwie końca lat 90. Wczoraj, jeszcze przed premierą, którą zaplanowano na bydgoskiej scenie na dzisiejszy wieczór, autor odpowiadał na pytania publiczności w Kawiarni Artystycznej "Węgliszek". Czy śledzi pan to, co reżyserzy na próbach i premierach robią z pańską twórczością? - Śledzę, choć muszę przyznać, że głównie w Nowym Jorku. Tam również chodzę na wszystkie próby, bo właśnie od tego zależy cała moja przyszłość - i finansowa, i prestiżowa. W Nowym Jorku wystawienie sztuki dla wszystkich, którzy mają z nią coś wspólnego, oznacza straszną presję i stres. Aktorzy podczas premier walczą o życie i sukces. Przychodzą na nie recenzenci i można zostać zauważonym. W Nowym Jorku po każdej premierze idzie się do pubu "Sardine". O godzinie jedenastej chłopiec wnosi kilkanaście egzemplarzy New York Timesa ze świeżo wydrukowaną recenzją spektaklu.
Tytuł oryginalny
Historia błazeństwa i szaleństwa
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta w Bydgoszczy Nr 47