KAŻDY wie, że ostatnio teatry robią różne rzeczy - reklamują, handlują, pośredniczą, organizują itd., itd. (wymieniać można by długo), a czasami nawet grają. Tak jest na przykład w najlepszym chyba trójmiejskim teatrze; w "Wybrzeżu". W kończącym się właśnie roku zasłynął przede wszystkim jako prężna placówka handlowa, oblegana od wczesnego przedpołudnia do wieczora przez tłumy mężczyzn i kobiet niekoniecznie poszukujących tzw. wrażeń duchowych i estetycznych, chyba że takich właśnie dostarczają im stoiska z hinduskimi i tureckimi ciuchami, włoskim obuwiem, niemieckimi kosmetykami i różnymi innymi towarami trudnego do zidentyfikowania pochodzenia. Ale... złośliwostki na bok. Z pewnością wynajmowanie swych szacownych pomieszczeń handlarzom teatrowi opłaca się bardziej niż uprawianie sztuki. Samo życie. Jestem więc pełna podziwu, że mimo wszystko w "Wybrzeżu" nie tylko handluje się, ale czasami także i grywa. Mój podziw wzrósł
Tytuł oryginalny
Histeryczka i cynik
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór Wybrzeża nr 249