Poziom hipokryzji i swoistego chaosu terminologicznego w tzw. sporze wokół Teatru Polskiego we Wrocławiu przekroczył już granice dobrego smaku. Może właśnie z tego powodu sam protest zaczęli krytykować artyści... - pisze Magdalena Nowak w Gazecie Polskiej codziennie.
Część aktorów Teatru Polskiego kontynuuje protest przeciwko zwolnieniu byłego dyrektora placówki Krzysztofa Mieszkowskiego. W sieci, a także podczas spektakli aktorzy skrzyknięci pod hasłem: "Jestem z TP" bronią - jak mówią - "zagrożonej przez nową władzę" wolności ich słowa i praw pracowników, którzy powinni według nich decydować o wyborze dyrektora. "Ludzie władzy decydują, co jest sztuką, tworząc sytuację w której albo jesteśmy z nimi, jesteśmy tzw. patriotami, albo zdrajcami" - taką informację o rządach PiS otrzymują od aktorów Teatru Polskiego podczas spektakli inni artyści z Europy. Czy jednak naprawdę chodzi o wolność artystyczną? Fakty w tej sprawie wyglądają dużo mniej "zjawiskowo". Wnioski o odwołanie byłego dyrektora Krzysztofa Mieszkowskiego, który przez 10 lat pełnił tę funkcję, składali kilkakrotnie radni różnych opcji politycznych, a zwolnili go politycy niezwiązani z obecnym rządem. Były dyrektor był oskar