EN

20.06.2024, 16:22 Wersja do druku

Hipnotyzujący musical. „Phantom” w Operze

„Phantom” Maury'ego Yestona w reż. Daniela Kustosika w Operze Lubelskiej. Pisze Maciej Gogołkiewicz na stronie musicalowe.info.

Veni. Vidi. Scripsi. Dzielę się wrażeniami po obejrzeniu musicalu "Phantom" w reżyserii Daniela Kustosika w Operze Lubelskiej. Ze wstydem muszę przyznać, że dopiero teraz odkryłem ten musical! Na szczęście dla mnie w doskonałej inscenizacji, z majestatyczną scenografią (z obowiązkowym żyrandolem), rewelacyjną pracą artystów na scenie oraz muzyką, której wysłuchanie prowadzi do zaskakujących wniosków, ale o tym niżej. (Zdjęcia w tekście dzięki uprzejmości Opery Lubelskiej / Natalia Rudenco Fotografia)

Autorzy musicalu Arthur Kopit i Maury Yeston przekształcili powieść Gastona Leroux "Upiór w operze" w hipnotyzujący musical, który wyjaśnia, skąd wziął się upiór, dlaczego nawiedza operę i co sprawia, że ​​jego miłość do młodej sopranistki Christine, nie skończy się happy endem. Bo choć Christine kochała Upiora przez chwilę, to - jak mówił Eryk - "dla tej chwili warto było żyć".

Zapraszam do wysłuchania tego tekstu oraz rozmów z artystami Opery Lubelskiej w 65-tym odcinku podcastu dostępnym na SPOTIFY, YOUTUBE, APPLE PODCAST

Miałem okazję obejrzeć polskie realizacje "Upiora w operze" Andrew Lloyd Webbera w Warszawie i Białymstoku. Oglądałem wersję filmową, a songi z musicalu często towarzyszą mi w podróżach. Wyreżyserowany przez Daniela Kustosika musical na scenie Opery Lubelskiej (dawniej Teatru Muzycznego w Lublinie) dostarczył mi wielu pozytywnych zaskoczeń, doprowadzając do dość kontrowersyjnego wniosku, że muzyka Maury'ego Yestona jest... lepsza od wersji Webbera, a sama historia opowiedziana w "Phantomie" opiera się bardziej na międzyludzkich relacjach niż na spektakularnym rozbijaniu żyrandoli. Muzyczno-zmysłowy związek Christine Dae z Erykiem oraz bolesna relacja syna z ojcem, do tego stopnia angażują widza, że ten nie potrzebuje wyszukanych efektów specjalnych, by zachwycić się spektaklem. Mimo to, lubelskiej inscenizacji nie można odmówić widowiskowości.

Prapremiera musicalu odbyła się w 1991 roku w teatrze w Houston w Teksasie. Polska publiczność musical "Phantom" obejrzała poraz pierwszy w 2006 roku w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, który wtedy świętował jubileusz 50-lecia istnienia. - Z tej okazji serwujemy spektakl, jakiego na naszej scenie jeszcze nie było, prawdziwy musical - zapowiadał w Gazecie Wyborczej premierę "Phantoma" dyrektor tej sceny Daniel Kustosik, a jednocześnie reżyser "Phantoma". W 2011 roku na musical o upiorze mieszkającym w podziemiach opery zdecydowała się Opera Śląska w Bytomiu. - Nie graliśmy wcześniej rzeczy o charakterze rozrywkowym dla dorosłych. Były oczywiście operetki, musicale dla dzieci, ale nic "porządnego" dla dorosłej publiczności - mówił ówczesny dyrektor Opery Tadeusz Serafin. Wyreżyserowanie spektaklu powierzono Kustosikowi, który zapewniał wtedy, że Phantom "to rozrywka przez duże r, tak naprawdę dramat. (...) Dla mnie ten "Phantom" jest zdecydowanie ciekawszy i lepszy [od "Upiora w operze" A. L. Webbera] w sensie muzycznym, dramaturgiczny i na szczęście nie daje szansy na drugą część - zaznaczył z humorem Kustosik.

Wiosną 2012 roku "Phantom" zamieszkał w Teatrze Muzycznym w Lublinie (dzisiejszej Operze Lubelskiej). Przed premierą inscenizacji na łamach Polskiego Kuriera Lubelskiego reżyser Daniel Kustosik przekonywał: "Wolę wersję Yestona, dającą większe możliwości stworzenia ciekawych, pełnokrwistych postaci, co dla mnie jest zawsze bardzo ważne i nad czym lubię pracować".

Podobno Andrew Lloyd Webber partię Christine Dae w "Upiorze w operze" pisał z myślą o swojej ówczesnej żonie (Sarah Brightman), z pełną świadomością jej wokalnych umiejętności. Ma temu dowodzić słynny duet musicalu, w którego finale "wokalistka musi zaśpiewać dźwięk o wysokości przekraczającej o tercję wielką najwyższy dźwięk w skali sopranu" - wyjaśnia Daniel Wyszogrodzki w książce "Ale Musicale". Brightman zagrała w premierowym spektaklu Webbera. Tę relację twórca-śpiewaczka przywołuję nieprzypadkowo. Mam bowiem wrażenie, że Maury Yeston muzycznie napisał postać Christine Dae w "Phantomie" z myślą o... wokalu Pauliny Janczaruk, solistki Opery Lubelskiej. Skala jej głosu wydaje się być wykorzystana w każdym możliwym zakresie. Zaśpiewane z towarzyszeniem chóru na początku "Melody de Paris" to tylko wstęp do brawurowo wykonanych kolejnych songów musicalu: "Drogi mój" w II akcie czy "To mój świat" wyśpiewany w garderobie Opery Paryskiej brzmią niesamowicie. Na pierwsze użycie chusteczek przygotujcie się w duecie Christine i Eryka "O tyś muzyką" z charakterystycznym "do, re, mi, fa, sol". Absolutnie najpiękniejszy duet miłosny! Dawno nie słyszałem tak idealnej harmonii głosów artystów! Brawo! To jeden z najładniejszych obrazów musicalu, na scenie Opery Lubelskiej wyśpiewany w blasku prawdziwych świec!

W roli Eryka, tytułowego Upiora obejrzałem Patryka Pawlaka. Niewiele jest musicali, w których autor libretta tak mocno stawia na osobowość głównego bohatera. Bo Eryk często mówi o sobie, o swoich uczuciach: "Ja sam jestem ciemnością" albo "Trochę mnie poniosło". Zbudowanie przez artystę złożoności bohatera staje się ogromnym wyzwaniem. Bardzo intymnie wyśpiewany przez Pawlaka Upiór - w mojej ocenie - niewiele ma wspólnego z "upiornością". Nie przestraszył mnie swoim wyglądem, ale przeraził gniewem, strachem, mrokiem, smutkiem, wszystkimi emocjami, które są w nim. Pawlak umiejętnie prowadzi postać, która obnaża swoje potrzeby, pragnienia, niespełnione oczekiwania. To chyba najbardziej ludzki upiór, który budzi w widzach... sympatię. I to jest siła tego musicalu! Wspaniałe wykonanie "Czemu zamknięto mnie tu", "Świat bez twego śpiewu" oraz duetu "To mój świat".

O roli matki, ale i samej muzyki w życiu Eryka najwięcej mówi song "Najlepsza z matek urodziła mnie". Poruszający do łez jest duet Eryka z ojcem "Tyś mój syn", który Patryk Pawlak wykonał z Marcinem Żychowskim, wspaniale grającym Gerarda Carriere (tu chusteczki potrzebne są kolejny raz). Żychowski ma swoje pięć minut również, gdy opowiada historię Eryka, która wizualizuje się w głębi sceny. Temu fragmentowi towarzyszy piękna muzyka. Jakub Gąska zagrał Hrabiego Philippa de Chandon. Gdy pojawia się na scenie, w duecie (z Pauliną Janczaruk) śpiewa niczym aktor muzycznych szlagierów lat 20-tych ubiegłego wieku. Lekko, radośnie. I nie jest to jedynie efekt rytmicznie brzmiącego songu, kojarzącego się z utworami rodem z "Deszczowej piosenki".

W musicalu gra również Dorota-Szostak Gąska. Jej Carlotta jest mocno przerysowana, ale obserwując reakcje widzów, muszę przyznać, że jest to właściwy kierunek w budowaniu tej postaci. Przyznaję: nie jest łatwo zagrać niebudzącą sympatii divę bez talentu. Genialny song "Ten gmach jest mój" z towarzyszeniem tancerzy Baletu Opery Lubelskiej - to jeden z bardziej dowcipnych fragmentów spektaklu. I chyba taki był zamysł twórców musicalu. W drugim akcie (w repryzie) Szostka-Gąska śpiewa... trzymając korek od butelki w zębach, niczym na ćwiczeniach z dykcji Męża Charlotty Alaine Choleta zagrał Paweł Stanisław Wrona i tu bardzo ubolewam, że twórcy musicalu nie przewidzieli songu dla tej również złożonej postaci.

W oglądanym przeze mnie spektaklu wystąpili także: Piotr Tymiński - Minister Kultury, Jarosław Cisowski - Jean Claude, Kamil Król - Inspektor Ledoux, Ewa Kowieska - Fleur, Tatiana Iwaszkiewicz - Flory oraz Małgorzata Wierzbicka - Florence, Artur Buczak - Oberon i Tomasz Głębocki jako Bouquet. Rolę młodego Eryka powierzono Konstantemu Bieleckiemu.

Kostiumy i scenografię do spektaklu przygotował Mariusz Napierała. Wnętrza Opery Paryskiej są majestatyczne, z gigantycznymi rzeźbami, oraz zdobieniami na ścianach. Nie brakuje charakterystycznych schodów i przywołanego wcześniej żyrandola. Jest też wspaniała garderoba z lustrami skrywającymi tancerzy baletu, wspaniale wygląda dom Eryka z misternie wykonaną bramą. Podobało mi się, że w scenografii nie ma umowności. Jest za to dbałość o szczegóły, takie jak choćby "przeszkolone" ogromne drzwi. No i pojawiają się też... jednorożce. Jestem pod wrażeniem tego jak precyzyjnie wyreżyserowane jest światło w "Phantomie" (Marcin Nogas). To była idealna gra światła z ciemnością (ta niezbędna jest do dynamicznych zmian scenografii). Jeśli chodzi o światło to zachwycił mnie finał spektaklu ze stopniowym wygaszaniem lamp i zostawieniem jedynie pojedynczego źródła światła skierowanego na bohaterów i dalszym przejściem do całkowitej ciemności. Efekt prawie jak w zakończeniu starego filmu, z obrazem zwężającym się do małego okręgu z efektem czarnego ekranu na końcu. Wspaniale, że zdecydowano się również na prawdziwe świece. Nie przeszkadzały mi świeczniki ze "sztucznymi płomieniami", w przeciwieństwie do zimnego, białego światła latarenek, z którymi na scenie pojawił się chór.

"Phantom" pozostawił u mnie niedosyt choreografii, zwłaszcza po ostatniej produkcji Opery Lubelskiej "Jesus Christ Superstar". Z pomysłem opracowany ruch w "Ten gmach jest mój" oraz świetna statyczna choreografia z Aidy to jedyne elementy, które zapamiętałem.

Muzycznego talentu Maury'ego Yestona doświadczyłem już w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, gdzie obejrzałem musical "Nine" (za który Yeston i Kopit otrzymali Nagrodę Tony) oraz spektakl muzyczny "Opowieści zimowe" (z wyjątkową Edytą Krzemień). Ale dopiero muzyka musicalu "Phantom" w wykonaniu Orkiestry Opery Lubelskiej pod dyrekcją Łukasza Sidoruka pokazała mi niesamowitą wszechstronność kompozytora. Yeston kupił mnie już od pierwszych dźwięków uwertury, antraktu, przez "O tyś muzyką", "Ten gmach jest mój", "Melody de Paris", "Drogi Mój", aż po duet Hrabiego i Christine. Myślę, że idealnym zwieńczeniem obecności "Phantoma" na deskach Opery Lubelskiej, mogłoby być zarejestrowanie chociaż najważniejszych songów musicalu i publikacja w serwisach z muzyką, a może docelowo nagranie płyty. Spektakl w reżyserii Daniela Kustosika z pewnością zasługuje na utrwalenie. I choć to musical bez happy endu, a główny bohater umiera zastrzelony przez... ojca, to nie ukrywam wdzięczności, że Lublin ocalił... "Phantoma" w repertuarze Opery Lubelskiej, dzięki czemu możemy delektować się musicalowym dziełem Yestona.

Tekst dotyczy spektaklu z 16 czerwca 2024.

Asystent reżysera Dorota Laskowiecka-Urban

Choreografia Violetta Suska

Przygotowanie baletu Roman Kamiński

Przygotowanie chóru Grzegorz Pecka

Asystent scenografia Anna Adamek

Źródło:

musicalowe.info
Link do źródła

Autor:

Maciek Gogołkiewicz

Data publikacji oryginału:

19.06.2024