EN

8.07.2021, 10:15 Wersja do druku

Hindemith w wersji cyberpunk

"Cardillac" Paula Hindemitha w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Dorota Szwarcman w Polityce.

fot. Krzysztof Bieliński

Gdyby opisać jednym zdaniem ten spektakl, można powiedzieć: ten sam Treliński, tylko bardziej. Jest tu znów piętrowa konstrukcja na scenie obrotowej, projekcje i efekty świetlne, motywy z innych realizacji - neony, bar, białe pomieszczenie z żaluzjami, różowa kanapa. Ale wszystkiego jest więcej, projekcje pokazywane są w wielu małych okienkach, wizje w poszczególnych pomieszczeniach coraz bardziej fragmentaryczne, pojawiają się anonimowe postaci o świecących twarzach robotów. Dystopijne miasto Paris Sinai wybudowane przez Borisa Kudličkę (scenografia) i Bartka Maciasa (projekcje) to świat, w którym wszystko jest anonimowe i obce, są szalone emocje, ale nie ma empatii. Świat, który ma wiele wspólnego z dzisiejszym. Atrakcyjność wizji, ale również strony muzycznej spektaklu (znakomita cała obsada, z Tomaszem Koniecznym w roli tytułowej i Izabelą Matułą jako jego córką na czele), zderza się z dramaturgicznym pęknięciem. Sam kierunek modyfikacji libretta wydaje się uzasadniony - dziś również, jak sto lat temu, mamy fascynację miastem, masami ludzkimi, technologią, a także narastającym złem. Jednak z historii o jubilerze-mistrzu, który darzy swoje dzieła tak chorą miłością, że morduje ich nabywców, by przedmioty odzyskać, reżyser tworzy opowieść o rzemieślniku i jego sobowtórze-demonie, który dokonuje morderstw, gdy sam Cardillac wciąż siedzi w pracowni. Przeinaczonych jest wiele wątków, np. kochająca córka morduje ojca (w oryginale pada on ofiarą linczu) - i to przed finałem, który staje się kompletnie niezrozumiały. Jednak warto to obejrzeć, a przede wszystkim zapoznać się ze znakomitą muzyką Hindemitha; niestety, spektakl szybko na scenę nie wróci.

Tytuł oryginalny

Hindemith w wersji cyberpunk

Źródło:

„Polityka” nr 28